Całą ta sytuacja przechodziła mnie o dreszcze. Oczywiście w duchu, moja
siostra prawie zginęła a mimo to byłam miłą i spokojna dla winowajcy.
Wiedziałam że będzie przesłuchanie ale myślałam że bardziej z mojej
strony a jednak na odwrót. Ucieszył mnie sam fakt że są to osoby z tego
samego plemienia... no rasy. Spoglądałam na chłopaka od góry do dołu,
nastała lekka cisza, podniosłam w trakcie kącik ust. Z rozmyśleń i
bezsensownego gapienia , wyciągną mnie głos mojej siostry. Katarina
wzięła na ręce Akali i spytała w prost chłopaka.
-Możemy się na chwile gdzieś zatrzymać? - spytała z nie przytomną Akali.
-Em.. tak tylko... - spojrzał na chłopaków którzy byli związani przez
nasz anty-atak tzw. Podeszłam i rozwiązałam ich. Po czym chamsko
zabrałam.
-Wasza lina ma wady. - uśmiechnęłam się łobuzersko.
-Niby jakie... - oznajmił jeden. A ja jednym ruchem ciągle patrząc na
nich rozerwałam line na pół. I rzuciłam "podając" chłopakom.
-O taką. -odwróciłam się i wróciłam do przystojniaka. Następnie gestem
kieruje nas zapewne do swej rudery czy zamku... no na pewno jakiegoś
schronienia... Katarina nada niosą Akai na rekach kiedy ja podeszłam
bliżej chłopaka.
-Słuchaj... nie znam jeszcze twojego imienia. - zaczęłam spokojnie
spoglądając przed siebie unikając spotkania z jego wzrokiem, a dodatkowo
przerwałam cisze.
-Severyn, - oznajmił spokojnie i przyjaźnie.
-Miło... no może nie dla wszystkich miło... Cie poznać. - uśmiechnęłam
się chwilowo zerkając na niego po czym dalej wróciłam do podziwiania
terenów oraz ciekawych dróg. Wiele małych zwierzątek żyło na tym skraju
ziemi. Króliczki, ptaki.. tętniło życiem. Widać że zadbane.
Severyn po chwili zaprowadził nas do pomieszczeń gdzie mogłyśmy spędzić
noc. Katarina położyła Akali na miękkim łożu i przykryła danym kocem
zdaje się z niedźwiedziego futra. Siedziałam tak z siostrami z jakąś
godzinę ale coś korciło mnie na wyjście... tak by pooddychać trochę...
może spotkam chłopaka... I akurat tak się stało. Natrafiłam na Severyna,
pod osłoną nocy siedział na skale, podeszłam siadając obok niego,
spojrzałam na księżyc.
-Czemu nie spisz? -spytał po chwili ciszy.
-Hm... a wiesz, jakoś tak nie jestem zmęczona, nowe miejsce, nowe
przygody, gdy myślę wole poznawać niż spać. Może... dasz się namówić na
spacer? Ty najlepiej znasz te tereny - uderzyłam lekko go w ramie tak
przyjacielsko. Oczywiście bez swoich metalowych rękawic. Zamieniłam je w
bransoletki które idealnie przylegają na skórze od nadgarstka do
łokcia. Ogólnie również chodziło mi o rozmowę z kimś kto również należy
do tej samej rasy... bo siostry to siostry... ale oddalony od przodków
jest ciekawsze.
Severyn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz