-Tylko jeszcze skoczę po miecz,o tej porze jest już niebezpiecznie... mruknąłem i wpadłem do zamku,biorąc ze swej skromnej komnaty,lodowy miecz.
-No,możemy ruszać - odparłem domykając ciężkie,metalowe drzwi.
-Prowadź... uśmiechnęła się miło
-Wiesz,te tereny są na prawdę rozległe..
-To na razie pokaż mi najciekawsze twoim zdaniem miejsca ...
-Ta,tylko te miejsca są najbardziej niebezpieczne. - odparłem,poprawiając granatową pelerynę
-Trudno,ja się tam nie boję.. odparła twardo i ruszyła na przód a ja podążyłem za nią.
Akurat dotarliśmy do lasu Syberyjskiego.Wszędzie wokół iskrzący,srebrzysty śnieg,odbijał blask księżyca,w powietrzu można było wyczuć zapach świerków.Gdzieniegdzie migały bladoniebieskie światełka - Ogniki.Co jakiś czas dało się z daleka zobaczyć blask złotych ślepi tygrysów,jednak żaden z nich nie zechciał nas zaatakować.Gdy doszliśmy do końca lasu,trzeba było zeskoczyć z niewielkiego urwiska.Zszedłem pierwszy i pomogłem zejść dziewczynie na dół.Szliśmy tak w milczeniu,zerkając na siebie kątem oka,przesyłając sobie miłe uśmiechy.
-Masz rzadki kolor włosów,nigdy takiego nie widziałem...
-To chyba wina mojego żywiołu...sama nie jestem pewna dlaczego taki mam...To naturalny kolor,nie farbowany...Wiem,całkiem inny niż moich sióstr... westchnęła smutno
-Znaczy mi się podobają,ładnie w nich wyglądasz,pasują ci... odparłem zmieszany
-Dzięki ale i tak czuję się jak taki odmieniec... spojrzała w ziemię
Już miałem jej coś powiedzieć gdy nagle usłyszałem wycie i powarkiwanie.Zaczęliśmy się rozglądać dookoła aż tu nagle na moje plecy ląduje dorosły wilkołak,swoim ciężarem przewracając mnie na ziemię i przygwożdża do niej.Czułem jego zimny oddech na karku,ostre pazury które zaczęły wbijać się w moją skórę,ślina kapała z jego pyska na mój kark.Aż tu nagle poczułem się tak lekki jak piórko.Kedra swoimi metalowymi rękawicami walnęła psowatego w pysk tak mocno że odleciał kilka metrów od nas i wpadł w zaspę.Po chwili wyłonił się z niej,ukazując swoje przekrwione oczy i agresywny wyraz twarzy.
-Co teraz? wydyszała Kedra
-Dasz radę go na chwilę unieruchomić?Weź mój miecz i spróbuj coś zdziałać..Wilkołaki nienawidzą srebra...ochroni cię...podałem jej ostrze
-A ty gdzie? jęknęła
-Zaraz wrócę... odparłem,znikając kilka metrów dalej,za krzewami
Urwałem tam kilka pewnych roślin,po czym wróciłem tworząc w ręku srebrną kulę do której wrzuciłem kwiaty Tojadu.Dziewczyna przywarła wilkołaka do drzewa,przykładając do jego gardła ostrze a ja w tym momencie wystrzeliłem perfekcyjnie kulę,prosto w jego serce.Wilkołak zaryczał z bólu po czym rozsypał się na małe,szklane kawałeczki.
-Wszystko okey? spytałem podchodząc do Kedry
-Chyba tak...
Pomogłem jej wstać,na jej ciele widniało kilka,długich ran od pazurów.
-Ugryzł cię? spytałem patrząc w jej fioletowe oczy
-Nie wiem,to wszystko działo się tak szybko...
-Zdejmuj ubrania - rozkazałem
-Co?! spojrzała na mnie jak na jakiegoś psychopatę
-Jeżeli jesteś ugryziona,przy następnej pełni zmienisz się w takie samo monstrum jak to...Muszę cię oglądnąć... odparłem poważnie.
<Kedra?XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz