czwartek, 31 grudnia 2015

od Serafin'a (Parszywy Sylwester)

Cały Zamek opustoszały, nikogo nie było, ponieważ wszyscy wyjechali do swych rodzin na sylwestra, ja jedyny zostałem sam. Przechodząc korytarzem zamku,słyszałem tylko szuranie moich butów o jakże błyszczącą podłogę. Z nudów wszedłem do pokoju narad, tam stał jedna butelka szampana, pewnie ktoś zapomniał. Wziąłem butelkę, odkręciłem zawleczkę, trzasnąłem pięścią w koniec butelki.Korek wystrzelił jak kula armatnia i wybuchła wielka fala piany, podszedłem do okna i pierwsze co to rzekłem
-wszystkiego najlepszego Vasco!!... wesołego Sylwestra ci życzę, mój drogi przyjacielu
Walnąłem z gwinta trzy a może pięć łyków, a butelkę wyrzuciłem za siebie i usłyszałem tylko jak roztrzaskuje się o ścianę, przetarłem nos i wyszedłem z pokoju. Samotność dręczyła mnie nadal, przechodząc przez następny korytarz trafiłem do pokoju na trzecim  piętrze, trafiłem do pomieszczenia gdzie mieszkała Coronia... trzasnąłem za sobą drzwiami i spojrzałem przez okno, z nudów zaglądałem do szuflad i przeglądałem książki w pułkach, czasem zdawałem sobie sprawę że, nikt o mnie już nie pamięta, nikt się mną nie interesuje...pfff... pewnie tak już jest.
Nic mi nie pozostało jak padłem na łóżko gdzie spała Coronia i szampan który wypiłem zaczął działać i pomału zacząłem zasypiać. Po chwili zalała mnie ciemność pomieszczenia, ściemniło się i tylko odzywały się moje słowa które wypowiedziałem w pokoju dowódców

            "Wszystkiego najlepszego Vasco!!..Wesołego Sylwestra ci życzę, mój drogi przyjacielu"

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz